Rozmowa ze Zdzisławem Rado – założycielem firmy Rado Sp. o.o.
Spółka Rado świętuje w tym roku 25 lat istnienia, jak Pan wspomina jej początki?
Zaczęło się bardzo prozaicznie. Prowadziłem wówczas firmę transportową, świadcząc czasami usługi dla Telekomunikacji Polskiej. Jedna z osób z którą współpracowałem powiedziała mi, że pojawił się temat, dotyczący demontaży centrali analogowych. To były czasy powstawania wielu nowych rodzajów działalności w tym recyklingu urządzeń elektronicznych. Na rynku brakowało podmiotów, mogących sprostać potrzebom TP SA. Ja je wysłuchałem, rozeznałem swoje możliwości i postanowiłem spróbować sam, to była dla mnie nowa działalność, branża, nowe wyzwania, ale zaryzykowałem i dziś nie żałuję. Dodam, że na tej drodze spotkałem wiele kompetentnych i przychylnych mi osób. Niektórzy zostali pracownikami budowanej firmy, tworząc coraz to liczniejszą załogę.
Początki do łatwych nie należały, to czas prób, błędów i nauki. Zaczynałem od niewielkich zleceń, później już uczestniczyłem w dużych przetargach. I tak, kiedy program likwidacji central analogowych w Telekomunikacji Polskiej dobiegał końca, moja firma była ich największym odbiorcą.
Czyli można powiedzieć, że Rado powstało dzięki zmianom technologicznym w TP SA?
Dokładnie tak. Zmiana technologii z analogowej na cyfrową w Telekomunikacji Polskiej spowodowała nowe możliwości na rynku. Ja z nich skorzystałem. Według mnie podstawa w biznesie, to właśnie umiejętność „słuchania”, obserwowania i analizowania potrzeb rynku. Ja tak zaczynałem i tę zasadę kontynuuję do dziś.
Co działo się później? W jakim kierunku rozwijała się firma?
Demontowane przez nas centrale analogowe były potężnymi obiektami do likwidacji, co za tym idzie była to potężna ilość złomu, różnego rodzaju. I znów pojawił się problem – co z nimi zrobić? Dodatkowo, po włączeniu Polski do Unii Europejskiej weszła w życie nowa ustawa „Prawo o ochronie środowiska”, która wymagała natychmiastowej reakcji. Słuchałem potrzeb, rozeznawałem temat i podjąłem kolejną decyzję, że rozpocznę działalność w zakresie zbierania i przetwarzania odpadów. Uzyskaliśmy wszystkie niezbędne pozwolenia i rozszerzyliśmy działalność o odbiór i utylizację odpadów z obiektów telekomunikacyjnych z całej Polski, co trwa do dziś.
Wówczas, naszym największym klientem była Telekomunikacja Polska, dziś Orange Polska S.A., która ciągle się rozwijała i kolejne potrzeby, pojawiały się bardzo szybko. Ja słuchałem i starałem się znaleźć na nie rozwiązania. I tak opracowaliśmy skuteczny sposób demontaży linii napowietrznej, później demontaż kabli ziemnych i kanałowych.
Nasza firma zawsze była otwarta na kooperację także z innymi przedsiębiorstwami, działającymi na polskim rynku. Podejmowaliśmy skuteczną współpracę z PKP, operatorami energetyki, operatorami telekomunikacji i telewizji przewodowej, wojskiem czy policją.
Każde rozpoczęcie działalności wiąże się z dużymi nakładami pracy, ale i finansów. Jak u Pana to wyglądało?
Nie było łatwo. Ale z natury jestem optymistą, nie narzekam, a szukam rozwiązań. Spotkałem też w życiu naprawdę wiele dobrych osób, później moich współpracowników. Niektórzy pracują do dziś w firmie, inni już są na zasłużonej emeryturze.
Rado rozwijało się pomału. Dziś mamy duże hale magazynowe, a zaczynałem od jednej małej wiaty, którą razem ze współpracownikami zbudowaliśmy i to z elementów, które demontowaliśmy. Zaczynaliśmy od jednej ciężarówki, dziś mamy piękną flotę transportową i profesjonalny park maszyn.
Jeśli chodzi o finanse – tu było najgorzej. Musiałem znaleźć uczciwych odbiorców, którzy płaciliby „od ręki” i to mi się udało. Wówczas nie miałem problemu z odzyskiwaniem pieniędzy, było naprawdę duże zaufanie w biznesie, dziś wygląda to inaczej. W każdym razie dzięki temu, że zachowałem płynność finansową, firma mogła się rozbudowywać.
Materiałów przybywało, musieliśmy zwiększyć swoje moce produkcyjne, a co za tym idzie rozwinąć technologię i to się dzieje do dziś. Byliśmy manufakturą, dziś jesteśmy wyspecjalizowaną fabryką
Wróćmy do technologii? Na czym Pan bazował?
Przede wszystkim na wiedzy, doświadczeniu, ambicji i determinacji mojej załogi, wspartej jednak współpracą z naszymi, polskimi uczelniami w szczególności AGH Kraków – Wydział Metali Nieżelaznych. Wspólnie opracowywaliśmy zaawansowaną technologię i metody produkcji oraz recyklingu wyrobów, zawierających metale nieżelazne i tworzywa sztuczne, wykorzystując urządzenia z rynku oraz te, które sami zaprojektowaliśmy i wykonaliśmy.
Szczególnie dumny jestem z opracowanej metody utylizacji kabli żelowych o dużej wydajności i skuteczności. Dziś jesteśmy w stanie przerabiać setki ton miesięcznie kabli żelowanych oraz niebezpiecznych. To nasz ogromy potencjał i sukces.
Dlaczego wybrał Pan nazwę Rado? Chodziło o budowanie marki osobistej?
W pewien sposób tak. Zawsze chciałem pokazać na zewnątrz, że jesteśmy firmą wiarygodną, a uważam, że jeśli firmujesz się swoim nazwiskiem, to tak właśnie jest.
Dlatego główna firma ma w nazwie Rado, a każda kolejna posiada jakiś jej akcent. Razem tworzymy mocną Grupę Rado, która ma ogromne możliwości.
Mówi Pan grupa firm, czyli ile jest ich aktualnie?
Firma Rado rozrastała się i postanowiliśmy wydzielić z niej działalności, które nie są związane z recyklingiem i tak na przestrzeni tych 25 lat powstało kilka firm, działających w różnych obszarach. RBS Media (Rado Budowa Sieci), to firma, którą od początku samodzielnie prowadzi jeden z moich synów, a specjalizuje się w projektowaniu i budowie sieci teletechnicznej. Kolejna R-space GmbH to firma, także związana z budową sieci teletechnicznej, ale działająca na terenie Niemiec
Z kolei firma RMC powstała, by zwiększyć nasze możliwości eksportowe na rynek międzynarodowy. Specjalizuje się w pozyskiwaniu materiałów do recyklingu oraz sprzedażą i zagospodarowaniem surowców i odpadów, powstających w procesie recyklingu. Niedawno uruchomiliśmy firmę Techno Green, która już dziś z sukcesem zajmuje się budową nowych technologii, m.in. farm fotowoltaicznych, systemów UPS, czy kontroli dostępu.
Ostatnią inwestycją był zakup udziałów w odlewni aluminium Gralum Sp. z o.o., która jest uzupełnieniem naszej działalności. Dzięki niej nie tylko zbieramy i przetwarzamy metale kolorowe, ale z większości z nich wytwarzamy produkty, które nie są już odpadem. Obecnie Grupa Rado produkuje granulaty tworzyw sztucznych, granulaty miedzi oraz gąski aluminiowe ze złomów i odpadów aluminiowych.
Podsumowując już naszą rozmowę, co dziś Pan docenia najbardziej na przestrzeni tych 25 lat, a co okazało się najtrudniejsze?
Biznes przyniósł satysfakcję, ale największą wartością dla mnie jest rodzina. Doceniam wsparcie mojej żony. Zawsze była i jest bardzo wyrozumiała. Cieszę się, że dzieci same zdecydowały, że chcą kontynuować moją pracę. Samodzielnie już zarządzają spółką, unowocześniają produkcję, są pełne pomysłów, aktywnie działają i dobrze sobie radzą w biznesie, widzę, że to lubią. Także sukcesja rodzinna, to dla mnie największe spełnienie.
Trudnych rzeczy było wiele, nie zawsze chce o nich pamiętać. Nigdy nie analizowałem co było, ważne dla mnie jest to, co będzie i z tą myślą zawsze szedłem do przodu.
Jak Pan widzi kolejne 25 lat firmy, w sumie już Grupy Rado?
Osobiście już się wycofałem z bezpośredniego zarządzania i obserwuję z boku poczynania moich dzieci i jestem pełen uznania. Jednak jeśli chodzi o globalny wymiar gospodarki, na co nie mam wpływu, trudności będą i musimy się z nimi zmierzyć. Mimo to, już dziś działamy na rynku niemieckim, aktualnie sięgamy na rumuński, jestem dobrej myśli i po cichu wspieram.
Dziękuję za rozmowę